**Dziennikarz** Dzień dobry, Panie Marianie. Widzę, że bebzon rośnie i rosnąć nie przestanie. **Pan Marian** A daj mi Pan spokój. Siedzi się tylko w tym jebanym tramwaju, rusza się człowiek mało a wpierdala dużo i jeszcze jak teraz tyle tych fast foodów w mieście pootwierali, to niekiedy powstrzymać się nie mogę i żrę te hamburgery, tak że ciężko sylwetkę utrzymać. Forma nie taka jak kiedyś, a ruchać trzeba… **Dziennikarz** W sensie żonę? **Pan Marian** Jaką kurwa żonę? Rozwiedziony jestem, ale i tak codziennie muszę chuja używać, bo baby obskakują mnie jak pojebane i niekiedy nawet do domu nie mogę wejść jak człowiek, bo pizdy klatkę schodową okupują i błagają żałośnie, żebym wpuścił je do środka. **Dziennikarz** Nie rozumiem, mówiąc szczerzę? O czym właściwie Pan mówi? Jest Pan ponoć sfrustrowanym, samotnym motorniczym, ledwo wiążącym koniec z końcem. **Pan Marian** Ledwo wiążącym koniec z końcem to z pewnością – płacą mi kurwa jakieś nędzne grosze. Powiem Panu szczerze – gdyby gówno mi przelali na to konto – takie prawdziwe gówno, to nie odróżniłbym go chyba od wypłaty. Ale samotny? Panie, kurwa, nie pamiętam, kiedy ostatnio noc przespałem. Jebać muszę bez przerwy. **Dziennikarz** Nosz kurwa, dalej nie rozumiem. Wytłumacz że się Pan, jak to możliwe? **Pan Marian** No zaczęło się od tego, że jakaś studentka – Aneta jej było na imię, jechała najebana po imprezie i zaczęła odpierdalać w tramwaju, to musiałem wysiąść na przystanku i ją uspokajać. I uspokoiła się, ale z wagonu wyjść nie chciała, tak że pojechała ze mną na samą zajezdnię. Wytrzeźwiała po drodze, ale chyba ruchać się jej zachciało, bo doczepiła się do mnie jak pluskwa jakaś. No to wziąłem ją w dyspozytorni – nie wiem, też mi się jakoś zachciało, a że w łóżku nigdy się nie oszczędzałem i ponoć talentu do jebania mi nigdy mi nie brakowało, to zerżnąłem ją porządnie. No i się zaczęło. **Dziennikarz** Jak tak patrzę na Pana, to dość niezwykła historia. Bez obrazy oczywiście. **Pan Marian** Panie… niepotrzebnie powiedziałem tamtej Anecie, że na drugi dzień będę na tej samej trasie jeździł. No i przyszła do tramwaju – z koleżankami. Kurwa, kilka jeszcze w dyspozytorni pojedynczo dzień po dniu wyjebałem, ale że się dyspozytorzy skarżyć zaczęli, a i w firmie się fama rozniosła, że na przełącznikach młode dupy pierdolę, to im kazałem do siebie do domu przychodzić. Kurwa, co mnie podkusiło. **Dziennikarz** Panie Marianie, doszło tutaj widzę do porozumienia. Miałem zamiar porozmawiać z niespełnionym frustratem po czterdziestce. **Pan Marian** A idź Pan w chuj z tą robotą. Ani to pieniądze, ani przyjemność z pracy. Jeżdżę tylko tym pierdolonym złomem i zatrzymuję się po przystankach. Trzeba było na koparkę iść, albo na tira, o! To bym se kurwa jeździł po kraju, po różnych trasach, a nie popierdalał jak pajac po jebanych szynach i dryndał jakimś dryndołem. A żeby chociaż przynajmniej spokój był po pracy – ni chuja. Tylko jebanie i jebanie. **Dziennikarz** Panie Marianie… **Pan Marian** Kurwa, przychodziły i przychodziły, tak że musiałem po dwie albo trzy na raz obrabiać. Doszło do tego, że co bardziej chętne biegały wzdłuż torów i majtkami przed szybą machały, to kazałem im wsiadać do wagonu, jechałem na zajezdnię i nawet w czasie przerwy ruchałem po magazynach, schowkach, w wagonach, na stołówce, pomieszczeniach gospodarczych, po biurach nawet… tylko do dyspozytorni nie wchodziłem, bo tam już dość tego mieli. **Dziennikarz** Kurwa weź daj Pan spokój. Bredzisz Pan, przecież to niemożliwe. Do przystojnych Pan nie należysz, nie oszukujmy się. I z takim bebzonem? **Pan Marian** Mój adres poszedł w eter i kurwa ostatnio coraz sławniejsze i ładniejsze zaczęły przychodzić – jakieś modelki, celebrytki jebane, aktorki z pizdy wzięte i psycholożki z Twitakera, czy jak się nazywa to gówno. Nawet prostytutki kurwa, rozumiesz Pan? A mi asertywności brak i muszę każdą po kolej wypierdolić, nawet jeżeli mi się nie chce już. Pomyśl Pan – przedwczoraj dziewiętnaście spenetrowałem, a do dwudziestu nie doszedłem tylko dlatego, że ostatnią aktoreczkę na siłę na plan ściągnęli, bo grać nie chciała i tylko o ruchaniu ze mną myślała. **Dziennikarz** Taki z Pana kurwa frustrat, jak bidok z dewelopera. Ja pierdole, jak to? Nie wierzę w to wszystko? Że taki cham jak Pan tak rucha? To czemu ja nie rucham? Kurwa, nawet jak pójdę na imprezę albo disco, to nic ni chuja wyrwać nie mogę. **Pan Marian** Jeżdżę tylko sfrustrowany po tych torach… co to kurwa za życie? Zero oszczędności, rozwodnik, emerytura będzie żałosna. Prawie żadnych przyjaciół. I jeszcze wieczorami jakieś modelki trzeba posuwać. Siły na drugi dzień z rana nie mam i lecę przed pracą do fast fooda, wpierdalam te jebane kebaby albo hamburgery i tyję kurwa jak prosię, brzuch rośnie, czuję się jak napompowany balon. A potem jeszcze na trasie spotykam te wszystkie, niewyżyte babska, które dosłownie podkładają mi cipy pod twarz i domagają się atencji. I co przerwa ruchanie, czasami z czterema na raz. Raz na torach nawet się pierdoliłem, z dwoma aktorkami. A później do chałpy i dalej kurwa – po dziesięć, dwadzieścia. Wystawiają tylko te cycki, te cipy i żądają, żeby jebać je bez przerwy. Żyć się Panie nie da. **Dziennikarz** Kurwa mać! Raz nawet zamówiłem prostytutkę z agencji, przyjechała i pieprzyć się ze mną nie chciała, bo głowa ją rozbolała i nie spodobał się jej wystrój wnętrza w mieszkaniu. Prostytutka! Dupy na imprezach albo zbywają mnie głupimi uśmieszkami, albo odwracają się perfidnie i od razu zaczynają flirtować z kimś innym. Prawdziwych cycków od miesięcy nie widziałem i co wieczór jadę na ręcznym przy pierwszym, lepszym pornosie, jak jakiś najgorszy przegryw. Kurwa… kurwa! **Pan Marian** No tak, kurwa kurwa! Żeby chociaż płacili lepiej. Jak idę po podwyżkę, to śmieją mi się prosto w twarz. I tak chuj – nawet na wakacje nie mam jak pojechać, bo po rozwodzie jestem i pieniędzy nie mam. I wyspać się jeszcze nie mogę – na jeźdźca, od tyłu, w dupę, w usta, kurwa orgie w kuchni, pierdolenie na parapetach. Wczoraj jedna tak mi pociągnęła, że prawie kurwa zasłabłem. A potem druga przyszła i też ciągnęła. A potem trzecia – i tak samo, tylko że kazała mi w zamian minetę strzelać. I strzeliłem, a już trzecia w nocy była. **Dziennikarz** Muszę iść do łazienki. Nie wytrzymam kurwa. **Pan Marian** Niekiedy nawet w wagonie na przystanku rucham, przy ludziach, bo tory pizdy blokują i zarzekają się, że nie zejdą, dopóki którejś nie przelecę. I tak ciągle, kurwa! Pieniędzy nie ma, życie chujowe, brak perspektyw, tylko tramwaj i tramwaj, snu prawie zero, bebzon rozrośnięty, depresja jak kurwa mać. Pierdole ja takie życie. Nic, to idź Pan do łazienki, a ja spierdalam. Dzisiaj mam wolne – pójdę wcześniej do domu, to i wcześniej ruchać skończę i wyśpię się w końcu jak człowiek.